Typowy slasher zatytułowany Deliria z 1987 r. w reż. Michele Soaviego to horror, w którym akcja umiejscowiona zostaje w teatrze. Aktorów musicalu w trakcie próby zabija seryjny morderca, korzystający z przebrania – dużej, puchatej maski zakładanej na głowę zwykle przez jednego z aktorów przedstawienia, a jest nią…głowa sowy płomykówki. Wzorowane na ptasiej głowie przebranie w skądinąd kiczowatym musicalu, który opiera się na schemacie „seks i przemoc” nie jest do końca pozbawione sensu, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że jego akcja toczy się podczas nocy. Ponadto, można tutaj znaleźć prostą analogię – drapieżny ptak i człowiek-drapieżnik, w tym przypadku psychopata-uciekinier ze szpitala psychiatrycznego. Mamy tutaj też kota, oczywiście jak przystało na szanujący się horror – czarnego, jednak uważny obserwator szybko odkryje, że jest on …przemalowany („oryginalnie” był prawdopodobnie pręgowanym „burasem”). Dziwny zabieg zważywszy na to, że populacja czarnych kotów ma się dobrze i nietrudno o jej przedstawiciela.
Filmowy kot nosi imię Lucyfer (a jakże) i pojawia się już w trakcie czołówki, kiedy to dramatycznie zawodzi.
Następnie przechodzi przez scenę podczas próby sztuki, a reżyser bezceremonialnie chwyta go i podaje scenicznemu pomocnikowi Markowi, nakazując mu zabranie zwierzęcia. Opiekunem Lucyfera jest Willy, dozorca budynku, w którym mieści się teatr. W innej scenie kot zaskakuje siedzącą w samochodzie bohaterkę o imieniu Betty, skacząc na oparcie przedniego siedzenia. W innej scenie jej znajoma, Alice, słyszy miauczenie wokół auta. Okazuje się, że kot wskazuje jej drogę do… ciała Betty.
Lucyfer pojawia się ponownie dopiero w dalszej części filmu, kiedy większość trupy teatralnej została już zabita. Kot wyłania się spod krzesła stojącego na scenie i zaczyna…obgryzać zwłoki. Partner in crime? Morderca siada na krześle, otoczony dowodami swojej zbrodni, a na jego kolanach spoczywa nie kto inny, tylko… Lucyfer.
Jak więc widać, pojawienie się kota zwiastuje tu często odnalezienie zwłok, jest więc zwiastunem śmierci mimo, że oczywiście to nie on jest mordercą.