top of page

🎬 Maniak (1934)

Zaktualizowano: 11 cze 2021


„Maniak” (ang. Maniac) to chyba już zapomniany, amerykański horror exploitation z 1934 r. w reżyserii Dwaina Espera. Jest on bardzo krótki, trwa bowiem tylko 51 minut. Scenariusz (na podstawie opowiadań „Czarny kot” oraz „Morderstwo na Ulicy Kostnicy” Edgara Allana Poe) napisała żona reżysera, Hildagarde Stadie. Budżet filmu wyniósł ówczesne 5 tysięcy dolarów, co i wtedy sytuowało go pośród produkcji niskobudżetowych. Film zebrał negatywne recenzje, a po premierze został uznany za pierwszy najgorszy film wszechczasów, w dodatku o pornograficznym charakterze. Oczywiście, z obecnego punktu widzenia kawałek widocznego ciała nas nie razi tak, jak to miało miejsce w momencie powstania filmu. Sceny przemocy też niestety często już widzom spowszedniały.


Fabuła: Don Maxwell jest asystentem laboratoryjnym doktora Meirschultza. To typowy, wzorcowy filmowy szalony naukowiec, który w tajemnicy pracuje nad przywracaniem życia zmarłym. Asystent zabija zwierzchnika i przejmuje jego rolę, upodabniając się do szefa również fizycznie. Stopniowo Don popada w szaleństwo, „leczy” jednak pacjentów. Jednym z nich jest chory psychicznie Buckley, który przez przypadek otrzymuje zastrzyk adrenaliny, wywołujący u niego ataki dzikiego szału. Podczas jednego z nich porywa kobietę i gwałci ją. Żona przestępcy odkrywa prawdziwą tożsamość Dona i zaczyna go szantażować ujawnieniem prawdy. Sąsiadem Dona jest z kolei hodowca kotów, który zgłasza na policję niepokojące go hałasy. Policja idąc za głosem kota o imieniu Szatan odkrywa w piwnicy zamurowane ciało zamordowanego lekarza.


W filmie widzimy kota Szatana w laboratorium, gdzie siaduje w fotelu (kadr poniżej). Czarny kocur doktora Meirschultza jest tutaj najważniejszym kotem. Oprócz niego w filmie pojawiają się i inne mruczki. W innej scenie, w kostnicy widzimy kota biegającego za szczurem. Po chwili, w której następuje cięcie, jak słusznie zauważa jedna z recenzentek, szczura goni już jednak kot o innym kolorze futra…Następnie w scenie rozgrywającej się na ulicy widzimy walkę kotów w domu pogrzebowym, a po chwili pies w typie teriera atakuje kota. Znalazłam informację, że zwierzęta w celu wywołania bójki mogły zostać ze sobą związane…Istnieje też pogląd (myślę, że jest on uzasadniony), że koty były „rzucane” (np. na szybę), czym imitowano ich skoki. Pozostawię to bez komentarza…


Kiedy Don w jednej ze scen odnajduje Szatana, okazuje się, że czarny kot zjadł ze słoika serce, które miało posłużyć do wskrzeszenia prawdziwego doktora. Podobno przyczepiono mu je do obroży. Don ściga kota, a potem pojawia się makabryczna scena z ich udziałem, której opisu Wam oszczędzę. Jest ona bardzo kontrowersyjna, gdyż z perspektywy czasu nie można jednoznacznie stwierdzić, czy kotu rzeczywiście nie została tam zrobiona krzywda, co jest tym bardziej przerażające. Ja patrzyłam na to ujęcie ze zdumieniem i przerażeniem jednocześnie. Nawet stopklatka czy kilkukrotne oglądanie nie rozwiało moich wątpliwości. Tak jak już jednak nie raz pisałam, kiedyś zupełnie nie przejmowano się dobrostanem zwierząt, co oczywiście nie usprawiedliwia filmowców, jednak sceny brutalnego ich traktowania pojawiają się dosyć często i nie sposób ich uniknąć omawiając wcześniejsze produkcje.


Wspomniany już sąsiad Dona (co ciekawe, nie wiadomo nawet, kto zagrał tę postać, co chyba najlepiej świadczy o chaosie panującym na planie filmowym) rozmawia z detektywem, trzymając na rękach białego, długowłosego kota. Za nim widzimy woliery z kotami (głównie długowłosymi). Jak się okazuje, nie jest to jednak „zwykły” hodowca kotów: to po prostu handlarz sprzedający futra, i w tym celu przetrzymuje biedne zwierzęta. Posądza on Dona o kradzież kilku zwierząt w celu dokonywania na nich szalonych eksperymentów. Dodatkowo hoduje też szczury (przedstawicieli obu gatunków są, jak się chwali, „tysiące”), i beztrosko stwierdza, że obydwa zjadają się nawzajem, więc panuje u niego coś na kształt równowagi w przyrodzie…


Ponadto, w ostatniej scenie, w której pojawia się kot, jego miauczenie dobiega zza murowanej ściany w piwnicy. Okazuje się, że rzeczywiście kot jest tam zamurowany, a siedzi…na zwłokach doktora, również wmurowanych w ścianę.

W „Maniaku” co jakiś czas widzimy plansze, aspirujące chyba do bycia miniwykładami z psychiatrii i zaburzeń psychicznych, ale czytanie długich opisów dodatkowo rozprasza widza.


Film rzeczywiście jest horrorem, i to w podwójnym znaczeniu. I nie mam tu nawet na myśli jego fabuły. Po pierwsze, koty są strasznie traktowane, po drugie, film jest pozbawiony logiki i konsekwencji, tak, jak gdyby filmowcy zapominali (albo im nie zależało) na dopilnowaniu takich szczegółów, jak chociażby kolor sierści kota biorącego udział w danej scenie. Rudy czy bury, wszystko jedno… Jest to zlepek scen, ludzi i zwierząt, bez ładu i składu. Dlatego odnotowuję tylko jego istnienie, ale ten seans możecie z czystym sumieniem pominąć. Jak przeczytałam w jednej z recenzji, prawdziwym maniakiem jest tu twórca filmu…




bottom of page