Nowa Netfliksowa seria oscyluje wokół tematyki zawartej w tytule, jednak nie brakuje w niej również wątków zwierzęcych. Dzięki jednemu z Czytelników, który zwrócił uwagę na obecność w nim kotów, zapoznałam się z całą serią. Nie są to jednak animacje przeznaczone dla dzieci i warto o tym pamiętać. Serię charakteryzuje zmienność stylistyczna, zróżnicowane tempo akcji, sporo wulgaryzmów i przemocy. Seria 1 składa się z 18 odcinków, druga – z 8, a każdy z nich stanowi odrębną opowieść. Oczywiście są tu filmy lepsze i gorsze, jeśli zaś chodzi o zwierzęta, to warto sięgnąć po odcinki „Trzy roboty” i „Wysysacz dusz” (koty), „Epoka lodowcowa” (mamut), „Mechy” (kury, krowy, kruki), „Udanych łowów” (kot, pół kobieta-pół lisica), „Wysypisko” (opos, owady), „Zmiennokształtni” (wilkołaki), „Rybia noc” (ryby, meduzy, ośmiornica, wodne dinozaury), „Historie alternatywne” (konie, kałamarnice, szczury), „Lód” („wieloryby lodowe”), „Śnieg na pustyni” (pterodaktyle). Jak więc widać, obecne są zarówno zwierzęta współcześnie występujące, jak i te dawno wymarłe.
Jedną z moich ulubionych opowieści jest historia robotów zwiedzających postapokaliptyczne miasto, czyli „Trzy roboty”. Wędrowcy znacznie różnią się swoją budową, ale i zachowaniem: jeden charakteryzuje się czarnym poczuciem humoru, drugi (bardzo emocjonalny) nazywa piłkę do koszykówki „kulą uciechy”, a trzeci…boi się kotów. Wpatrując się w kota, pyta: „- A po co im było to? - Przypuszczalnie po nic. Były po to, żeby je mieć. Nie doceniasz ich wpływu. Ludzie mieli całą sieć służącą upowszechnianiu zdjęć tych obiektów.” Kot wstaje z pufa, przeciąga się i zbliża się do robota, ociera się o jego nogi. Wywołuje tym jego panikę: „- O co, do diabła, mu chodzi? Stary, co mam z tym zrobić? [kot wskakuje mu na kolana] - Żadnych gwałtownych ruchów. Zaczekaj, aż samo sobie pójdzie. Przejdziemy przez to. - Jak długo? – Godziny. Prawdopodobnie lata. - Nie mam na to godzin ani lat. - Spróbuj go podrażnić przesuwając swoje podzespoły wzdłuż włókien keratyny. (…) Robot zaczyna głaskać kota ku jego uciesze. Drugi robot pyta: - I jak? - Obiekt emituje osobliwy rytmiczny dźwięk. (…) - Nie chcę cię straszyć, ale chyba właśnie to aktywowałeś. - Co to znaczy? - No cóż, nie jestem ekspertem, ale jak to przestanie wydawać ten dźwięk, to wybuchnie.”
Roboty zastanawiają się nad wyginięciem ludzkości: - Teraz rozumiem. Ludzie wyginęli przez katastrofy ekologiczne. – Mniej więcej. Oraz przez genetyczne manipulacje na kotach, którym dodano przeciwstawne kciuki.” Na co niespodziewanie odzywa się kot: „- Właśnie. Odkąd nauczyliśmy się otwierać puszki z tuńczykiem, to był praktycznie koniec ludzkiej rasy.” Kot utrzymuje roboty w przeświadczeniu, że gdy przestaną go głaskać to rzeczywiście wybuchnie. Po chwili pojawia się duża gromada zwabionych głaskaniem kotów. W końcu ludzi już nie ma, roboty muszą ich zatem zastąpić w tej czynności. Zabawna, ładnie zanimowana historia.
„Wysysacz dusz” to utrzymana w innym klimacie i estetyce opowieść o archeologach, którzy niechcący przywołują do życia tytułowego Wysysacza dusz. Okazuje się, że boi się on kotów, ekipa wsparta najemnikami uzbrojonymi po zęby musi się więc po podziemiach przemieszczać w ich towarzystwie. Niestety, w kluczowym momencie zamiast straszyć demona, dwa koty…zaczynają kopulować.
Po raz trzeci kota zobaczymy w „Udanych łowów”, który towarzyszy konstruktorowi robotów. Smukły, czarny mruczek jest żywo zainteresowany pracą mężczyzny.