Najnowsza kocia produkcja Netfliksa koncentruje się na czworonożnym celebrycie z Holandii, Abatutu. Imię kojarzące się z afrykańskim wyrazem nadały kotu przypadkowo spotkane dzieci, chociaż nie umiały jego opiekunce wyjaśnić, co miałoby ono oznaczać.
Abatutu znałam już wcześniej – wystąpił w innym filmie dokumentalnym, zatytułowanym „Świat według kota” (hol. De Wilde Stad) z 2018 r. Polski tytuł nie oddaje charakteru filmu, który koncentrował się na przedstawieniu dzikiego życia w mieście. Możemy więc tam obserwować np. szczura jedzącego…frytki z ketchupem, a także wiele innych gatunków zwierząt żyjących obok nas w miastach. Przewodnikiem po Amsterdamie jest właśnie Abatutu, który spacerując po mieście przygląda się też ludzkiej aktywności (np. Paradzie Równości).
Najnowszy, niespełna godzinny film z udziałem kota, zbudowany jest z mini rozdziałów – część z nich to opowieść w odcinkach (czy raczej poradnik dla innych kotów) jak zostać holenderskim zwierzęcym celebrytą. Przeplatana jest ona nadesłanymi przez kocich fanów zabawnymi nagraniami ich pupili, czyli typowymi kocimi filmikami, które tak uwielbiamy oglądać. Podzielone zostały według różnych kategorii, np. kot i dziecko, kot i pies, kot i jedzenie… itd.
Dokument przybliża biografię Abatutu. Okazuje się, że urodził się na farmie w przysłowiowym stogu siana. To, co może budzić wątpliwości, to celowe rozmnażanie kotów przez gospodarzy (w zasadzie na polecenie opiekunki kota), gdyż w ten sposób pozyskuje ona zwierzęta do filmów (podkreśla, że są one dzięki temu za darmo…). W filmie pada też sugestia, że gdyby nie ona…kocięta by zabito. W czasie bezmyślnej nadprodukcji zwierząt jest to postawa co najmniej nieodpowiedzialna, tym bardziej, że Holandia jest jednym z tych krajów, w których świadomość dotycząca bezdomności zwierząt i potrzeby ich sterylizacji jest wysoka. Jak widać, nie u wszystkich.
Inną kontrowersyjną kwestią jest promowanie zwierzęcej gwiazdy ze znaczną otyłością. Mętne tłumaczenia kobiety „że on taki jest od urodzenia” nie uzasadniają tego, że kot musi dźwigać dodatkowe kilogramy i nie jest odchudzany. Konsekwencje tego faktu pojawią się za kilka lat w postaci chorób związanych z otyłością (a pod tym względem koty nie różnią się od ludzi) oraz przedwczesnym odejściem (bo otyłość skraca zwierzętom życie).
Nie mogę również zgodzić się z innymi stwierdzeniami kobiety, np. tym, że koty nie uczą się sztuczek. Jest to szokujące zdanie w ustach osoby, która zajmuje się szkoleniem zwierząt do filmów! Twierdzi ona, że kot nie przybije piątki, po czym po chwili widzimy na jednym z amatorskich nagrań kota, który dokładnie to robi…Kobieta wyraźnie umniejsza zdolności kotów i umiejętność ich współpracy z człowiekiem. Bawi ją też zachowanie Abatutu gdy na otwartej przestrzeni mija go biegacz („można się uśmiać”). A kot po prostu boi się biegnących ludzi i dlatego przypada do ziemi i się kładzie…Zaskakuje u osoby pracującej ze zwierzętami taka nieumiejętność czytania ich mowy ciała.
Jak zapewne wyczuwacie, opiekunka Abatutu nie wzbudziła mojej sympatii, a kot beztrosko puszczany samopas w mieście…
Mimo powyższych zastrzeżeń (w końcu moją rolą jest krytyczna ocena tego, co dostajemy finalnie na ekranie) film ogląda się dobrze – mamy to przecież dużą ilość kotów i innych zwierząt (głównie psów i ptaków), a więc miłośnik zwierząt z pewnością nie będzie się nudził.
To, co jest praktycznie niespotykanym nigdzie indziej wątkiem w biografiach kocich gwiazd, i co mi się spodobało, to powrót zwierzęcia do miejsca narodzin (na marginesie – nie mogę nie wspomnieć o tym, że kot jest nieprawidłowo przewożony w aucie). Zwierzę zostaje w pewnym sensie potraktowane jak ludzki gwiazdor, o którym fani chcą wiedzieć wszystko, stąd pielgrzymują do miejsca jego narodzin. Abatutu z pewnością poznał swoje „stare śmieci” i nie odmówił sobie po nich przechadzki.