top of page

🎬 Podniebna poczta Kiki (1989)

Zaktualizowano: 11 cze 2021


Gdybyśmy organizowali konkurs na najbardziej uroczego, a zarazem zabawnego kociego bohatera, Jiji z „Podniebnej poczty Kiki” miałby spore szanse znaleźć się w ścisłej czołówce. Ale od początku.


Piąty film, który wyszedł ze Studia Ghibli, jest adaptacją powieści Eiko Kadono, chociaż nie jest ona wiernym jej odzwierciedleniem (książka obejmuje większy przedział czasu), co początkowo spotkało się z protestem autorki. Po wizycie w siedzibie wytwórni zmieniła jednak zdanie.


Producentem, scenarzystą i reżyserem jest Hayao Miyazaki, jeden z filarów Studia. Według jego słów, miejscem akcji jest fikcyjne miasto na północy Europy (inspiracje zaczerpnięto z różnych krajów), a toczy się ona w latach 50. w świecie alternatywnym, w którym II wojna światowa nie miała miejsca.


Film stał się najbardziej dochodowym obrazem w Japonii w 1989 r., zdobył też nagrody. I nic dziwnego – jest to naprawdę solidnie zrobiona animacja, z dbałością o szczegóły, tła, elementy architektoniczne. Mniej najbardziej ujął za serce oczywiście Jiji.


Katarzyna Kulpińska w swoim tekście zatytułowanym „Podniebna poczta Kiki Hayao Miyazakiego jak autorska koncepcja Rite de pasage” cytuje wypowiedzi reżysera na temat filmu: „Kiedy pierwszy raz natknąłem się na Kiki, obraz, jaki się od razu pojawił w mojej głowie, to mała dziewczynka lecąca w nocy ponad miastem. W dole morze świateł – ale żadne z nich nie oferuje jej ciepłego powitania. To taka głęboka samotność wysoko ponad miastem”. Kiki ma w końcu tylko 13 lat, a decyduje się wyruszyć w podróż ku dorosłości i niezależności, by podążyć drogą przodków i wypełnić los czarownicy. Podobnie jak swoja następczyni, opisywana już Sabrina, jest nastolatką i ma też cechy człowiecze, Jiji jednak jest znacznie spokojniejszy niż Salem i nie posiada też równie ciętego języka. To, co łączy obydwa koty poza kolorem sierści, to rola głosu rozsądku i doradcy młodych czarownic, a także komentatora bieżących wydarzeń z ich życia.

Kulpińska dalej pisze: „Wizja Miyazakiego (obejmująca ogólną koncepcję i detale filmu), tak sugestywnie zapoczątkowana i interesująco rozwinięta, wpisuje etapy dojrzewania dziewczynki w proces zdobywania statusu wyszkolonej, samodzielnej >>czarownicy-rezydentki<<, ale przede wszystkim odnosi jej działania i perypetie do duchowego wymiaru rytuału przejścia. Uniwersalizm tej historii tkwi w tym, że moment przejścia z krainy dzieciństwa w dorosłość jest nieunikniony, dotyczy każdego z nas, a często uobecnia się w dramatyczny sposób (…). W przypadku Kiki kulminacja zjawisk związanych z dorastaniem i usamodzielnianiem się obejmuje też dotkliwą utratę umiejętności latania, mocy bez której młodociana czarownica traci rację bytu. Ta dramatyczna niemoc objawia się w najmniej spodziewanym momencie, dotyka boleśnie najgłębszych pokładów jestestwa dziewczynki, bo jak określa to Miyazaki: >>Kiki definiuje siebie samą poprzez latanie<<.” Na szczęście utrata mocy latania okazuje się przejściowa.


Oprócz kotów (występuje też tutaj dumna rasowa kotka i kocięta) w filmie pojawia się sporo innych zwierząt: psy (w tym spokojny, stary bernardyn Jeff, który pomaga w pewnym momencie Jiji), mewy, dzikie gęsi (bernikle), kanarek, trzmiel, elementy architektoniczne ze zwierzętami (lwy), wrony. Z tymi ostatnimi i tłumacze filmu, i autorka ciekawego artykułu o nim mieli ewidentne problemy: w dubbingu mowa jest o wronach, w napisach do filmu – o krukach. Ja skłaniam się ku wersji z wronami, ponieważ w filmie mamy ich całe chmary, kruki zaś widujemy zwykle w znacznie mniejszych skupiskach (ja zawsze natrafiałam co najwyżej na parę tych ptaków). Kruk białoszyi (łac. Corvus cryptoleucus), o którym jest mowa w tekście, zasiedla z kolei nie Azję, a Amerykę Północną. W filmach kruki są co prawda czasem pokazywane w większej ilości, ale ma to miejsce zawsze na polach bitwy, czyli w specyficznych okolicznościach. Zresztą opisywany jest jako gatunek rzadko tworzący zgrupowania i to tylko w okolicznościach dużego źródła pokarmu…jak po bitwach. Wszystko to zdaje się przemawiać za moją tezą, że w tym przypadku mamy do czynienia z wronami.


W „Podniebnej poczcie Kiki” pojawia się także bardzo oryginalny, odstający stylistyką od reszty filmu obraz Ursuli, na którym widzimy pegaza, krowę, dwa skorpiony i kruki, a także głowę Kiki z cechami zwierzęcymi. Kulpińska pisze o nim w następujący sposób: „Analizując symbolikę poszczególnych zwierząt i ich liczebność, można stwierdzić, że kompozycja jest zrównoważona jeśli chodzi o obecność pierwiastków męskich i żeńskich, solarnych i lunarnych, pozytywnych i negatywnych (koń-krowa, kruki – skorpiony, dwie chaty: jedna z postacią kobiety na dachu, druga z wysokim dymiącym kominem – symbolem fallicznym), a jej symboliczna harmonia przekłada się na harmonię wizualną. Warto prześledzić też symbolikę kruka, któremu przypisuje się rolę strażnika progu tajemnic. W mitach Europy Zachodniej utożsamiany na ogół z pierwiastkiem solarnym, mocą wróżebną i proroczą. W mitologii celtyckiej niepozbawiony jest też negatywnych (obok pozytywnych) konotacji (…) Natomiast w shintoizmie kruk (Yatagarasu) występuje jako wysłannik, ptak bogini Amaterasu, przewodnik pierwszego cesarza Japonii, Jimmu”.


Wróćmy jednak do kota. Katarzyna Kulpińska tak oto definiuje ową postać: „Osobny akapit należałoby poświęcić kreacji kota – inteligentnego, zabawnego towarzysza Kiki, reprezentującego też najlepsze cechy swego gatunku. Postać Jijiego i jego funkcja w tym filmie doskonale wpisuje się w system wierzeń, przesądów i legend dotyczących kotów (szczególnie czarnych) w różnych kręgach kulturowych – i wschodnich, i zachodnich, z dużą częstotliwością wykorzystywanych w filmach nie tylko dla dzieci. (…) Jak się okazuje, zwierzak o wielu intrygujących cechach jest dowcipnym komentatorem poczynań przyjaciółki; obdarzony ciętym językiem, wygłasza z miną mentora żartobliwe, a czasem zabarwione sarkazmem kwestie. Z drugiej strony Jiji reprezentuje także głos rozsądku wobec spontaniczności i naiwności Kiki oraz jej czasem niefrasobliwego zachowania; w pewnym sensie staje się głosem sumienia młodej adeptki nauk tajemnych”.


Z powyższych powodów jest ona mocno skonsternowana gdy odkrywa, że kot stracił możliwość porozumiewania się z nią w ludzkim języku. Zamiast tego miauczy jak „zwykły kot”. Trudno mi jednak zgodzić się z autorką powyższych słów, że kot opuszcza Kiki wtedy, kiedy najbardziej go potrzebuje. Owszem, podąża za kotką-sąsiadką i spędza z nią coraz więcej czasu (w końcu stracił ludzką mowę i jest teraz bardziej koci niż dotychczas), ale nadal jest blisko domu i jest z dziewczynką w stałym kontakcie. Po powrocie mocy latania razem z Kiki i podobnym do siebie jak dwie krople wody synkiem wspólnie latają na miotle (kociak trzyma się sznurka i w ten sposób uczy się zachowywania równowagi podczas lotu).


Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny Jiji, Kulpińska zauważa, że „Pokazanie językiem tradycyjnej animacji sprężystości i gibkości kotów, faktury ich futra, czasem nastroszonego, naelektryzowanego; bardzo bogata mimika zwierzęcych pyszczków, sposoby okazywania przez nie emocji, wszystko to, co określamy pojęciem >>mowa ciała<<, wykonane jest perfekcyjnie.(…) Tzw. >>wielkie oczy<<, kładzenie uszu po sobie, komiczne usztywnianie ciała i umowne krople potu błyskawicznie spływające po futrze jako reakcja na stres (…)” Odpowiadają za to Katsuya Kondȱ, projektant postaci i kierownik artystyczny, a także Shinji Otsuka oraz Yoshifumi Kondȱ. Mnie najbardziej podobają się wielkie, spiczaste uszy kota i jego trójkątna sylwetka. Jego stożkowatość jest dobrze widoczna zwłaszcza w tych scenach, kiedy udaje maskotkę.


Jego duże, zdumione oczy, szelmowski uśmiech (kiedy w sklepie znajduje kubeczek z kotem łudząco do siebie podobnym) i szybki chód drobnymi kroczkami oraz maleńka postać od razu zjednują mu sympatię widza. Nic więc dziwnego, że zadzierająca początkowo nosa rasowa długowłosa kotka w końcu została matką jego dzieci (trzech swoich kopii i wspomnianego czarnego kocurka, sobowtóra Jiji, tylko w mniejszej skali).


Jest to jedna z moich ulubionych animacji Studia Ghibli i z pewnością będę do niej wracać.




bottom of page